Recenzja filmu

Tytani (2000)
Boaz Yakin
Denzel Washington
Will Patton

Poprawny dydaktyzm

Najnowszy film <a href="fbinfo.xml?aa=1505" class="text"><b>"Tytani"</b></a> <a href="lkportret.xml?aa=31866" class="text">Boaza Yoakina</a> (<a href="fbinfo.xml?aa=5735"
Najnowszy film "Tytani" Boaza Yoakina ("Fresh") został wyprodukowany w wytwórni Walta Disneya. Już samo to sugeruje, więc pewną formułę kina wypracowaną w Disneyu przez lata działalności. "Tytani" są kolejnym obrazem, będącym odzwierciedleniem zasad politycznej poprawności, które są obecne w wytwórni w zasadzie od początku jej istnienia. Faktem jednak jest, iż opisywany film próbuje przedstawić problematykę raczej rzadko obecną w kinie familijnym, a przecież głównie takim para się Walt Disney Pictures. "Tytani" to film przedstawiający trudne początki pełnej integracji rasowej na początku lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych. Akcja toczy się w małym mieście Aleksandria w stanie Wirginia. Kanwą opowiadanej tutaj historii są autentyczne wydarzenia, jakie miały tam miejsce. Władze oświatowe, w myśl nowych przepisów, decydują się połączyć dwie szkoły średnie. W jednej z nich uczą się Murzyni, w drugiej biali. Z tej wybuchowej mieszanki trzeba stworzyć jedną szkolną społeczność, ale jak w takiej sytuacji uniknąć konfliktów rasowych? Najlepszym rozwiązaniem będzie próba integracji na gruncie sportowym. Nowy trener Herman Boone (Denzel Washington) ma trudne zadanie - połączyć dwie drużyny futbolu amerykańskiego i stworzyć z nich jeden, zgrany zespół. W jednej z nich grają oczywiście biali, w drugiej Murzyni. Boone ma zastąpić na stanowisku głównego trenera Billa Yoasta (Will Patton). Jak w takiej sytuacji integrować młodzież, skoro miedzy samymi trenerami iskrzy... Raz jeszcze Amerykanie dają dowód jak bardzo zależy im na zrobieniu dobrego wrażenia i zmianie swojego wizerunku państwa rasistowskiego. Jest to kawał dobrej amerykańskiej filmowej konfekcji z przesłaniem, (skądinąd słusznym), iż nie liczy się kolor skóry, ale to, jakimi jesteśmy ludźmi i do jakich celów dążymy. Yoakin jest bardzo sprawnym reżyserem, ale niestety "Tytani" są filmem dużo słabszym od debiutanckiego "Fresha". Największym, moim zdaniem, błędem, jaki popełnia reżyser jest nadmierny dydaktyzm, który wręcz razi. Dotkliwie psuje też to widowisko patetyczność niektórych scen, a szczególnie przemówienie Boona na cmentarzu w Gettysburgu. Ponadto zadziwia mnie, jak niewiele trzeba było, aby radykalnie zmienić mentalność mieszkańców Aleksandrii, którzy w ciągu roku totalnie przewartościowują swój światopogląd. Być może usprawiedliwia taką scenariuszową naiwność zamiłowanie Amerykanów do futbolu amerykańskiego i w ogóle do sportu. Wszak nawet w Nadwiślańskim Kraju Czarny zawodnik o wdzięcznym staropolskim nazwisku Olisadebe'owski zaskarbił sobie pozytywne uczucia kibiców piłki nożnej, którzy w podziękowaniu za znakomitą grę przestali rzucać w zawodnika bananami. A trzeba zwrócić uwagę na fakt, że kibice polscy charakteryzują się dość dużym współczynnikiem rasizmu. Mimo to, trudno było mi uwierzyć w to, że biali, od dziecka wychowywani w duchu nietolerancji i rasizmu, potrafili niemalże natychmiast zapomnieć o tradycjach segregacji i pokochać wszystkich zawodników oraz ich czarnoskórego szkoleniowca. Innym rażącym błędem jest sposób budowania postaci, a szczególnie głębia psychologiczna bohaterów. Brakuje im wiarygodnych motywacji do zmiany swoich zachowań. Faktem jest, że młodzi zawodnicy mogli się ze sobą rzeczywiście zbratać, ale już radykalna zmiana poglądów mieszkańców miasta nie jest taka oczywista. Przynajmniej dla mnie. Jest w tym filmie trochę kina familijnego, troszkę sportowego, trochę dramatu społecznego, ale nie wiadomo, jaki cel przyświecał reżyserowi. Całość jest tak skonstruowana, że nie wiadomo, dlaczego obraz został nakręcony i dla jakiego widza. Aktorzy wywiązali się wprawdzie poprawnie ze swoich zadań, ale zabrakło w ich grze jakiejś emocjonalności. Wszystko to takie bezbarwne i pozbawione polotu. Nawet, jeśli "Tytanów" potraktujemy jako typowe kino sportowe, to również okaże się, że i w tym gatunku obraz ten nie wybija się ponad przeciętność. "Tytani" znakomicie natomiast wpisują się w nowy nurt kina integracyjnego. Bardzo ważnym, nadrzędnym wręcz, elementem ideologicznym tego kina jest polityczna poprawność. Rzadko pojawiają się w filmach tego typu slangowe, bardzo popularne i czasem wulgarne określenia - homoseksualistów, murzynów czy kobiet. Obiera to nowe amerykańskie kino z niezbędnej dozy realizmu i pewnego intrygującego ducha codzienności oraz naturalizmu, ale po projekcji nikt nie może powiedzieć, iż poczuł się urażony bądź dotknięty. Jednego "Tytanom" zarzucić nie można - braku sprawności w budowaniu napięcia i umiejętności pobudzania emocji. Film ten posługuje się całą skalą wypróbowanych elementów budujących napięcie według sprawdzonej partytury. Mimo tego, iż widz, który choć trochę zna schematyzm kina amerykańskiego wie dokładnie co wydarzy się w następnej scenie, to jednak są w tym obrazie momenty, które pobudzają różne uczucia. Przeważnie są to emocje budowane natężeniem dźwięku, wypróbowanymi chwytami montażowymi czy prowadzeniem kamery, ale te warsztatowe tricki zawsze osiągają zamierzony efekt. Myślę, że właśnie w warsztacie oraz oklepanych i wszędzie znanych chwytach tkwi siła amerykańskiego kina. Nie zastanawiaj się, czuj nasz przekaz. Wszystko, czego od nas potrzebujesz to jasne, nie wymagające refleksji przesłanie - wszyscy są dobrzy tylko o tym nie wiedzą, my wskazujemy drogę. Zaakceptuj wszystkich, bo jesteśmy tacy sami (jak amerykańskie kino). "Tytani" to film, który zapewne znajdzie zwolenników bowiem ogląda się go lekko, łatwo i przyjemnie. Moim zdaniem jednak wybranie się na niego do kina to zwyczajna strata czasu. Podobnych filmów powstało już setki i jeżeli ktoś ma ochotę zobaczyć niezły i trzymający w napięciu obraz o nietolerancji to niech wybierze się "Mordercze lato" albo obejrzy "Zabić drozda". Te tytuły na długo pozostają w pamięci a są pozbawione nachalnego dydaktyzmu, który skutecznie psuje odbiór "Tytanów".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones